wtorek, 17 czerwca 2014

One Shot- Caxi

    Pewnego dnia dziewczyna o imieniu Camila siedziała na ławce razem ze swoim przyjacielem. On miał brązowe włosy i piękne oczy, oraz wielki talent muzyczny, ona zaś- burzę rudych włosów i brak szczęścia w miłości.

        Połączyła ich pasja do muzyki. Diego (jej przyjaciel) znalazł ofertę prestiżowej szkoły muzycznej- Studia OnBeat. Właśnie po to się razem spotkali- chciał jej zaproponować wspólne przystąpienie do castingu do tej szkoły. Siedzieli i rozmawiali o tym. Dziewczyna nie była co do tego pewna, ale Diego nie ustępował. Co chwilę znajdował jakiś argument:
- Masz przecież wielki talent i dobrze o tym wiesz.- powiedział chłopak,
- No nie wiem! A jak mi się nie uda? Albo będą się ze mnie śmiali jak się pomylę na jakimś występie?!- odpowiedziała Cami,
- Ale możesz tam poznać fajne dziewczyny. Nawiązać jakąś przyjaźń.- Diego nie dawał za wygraną,
- No właśnie!- krzyknęła dziewczyna, a ten już nabrał nadziei, niestety dziewczyna dokończyła i nadzieja prysła- MOŻE!!! Co się wiąże z tym, że nikt mnie nie polubi i będę tam sama.
- A ja to co?!?- parsknął,
- Już wiem!- krzyknął aż dziewczyna podskoczyła,
- Co wiesz?- spytała zdziwiona Camila,
- Tam jest pełno chłopaków, którzy szukają dziewczyny!- powiedział,a raczej krzyknął Diego z nadzieją w głosie.
       Camila jakby wyrwana z transu, po usłyszeniu tych słów szybko wstałą i pociągnęła za rękę Diego. Ruszyła ciągnąc chłopaka za sobą:
- Gdzie ty idziesz?- zapytał zdziwiony,
- Jak to gdzie? Zapisać się na casting do tego Studia OnBeat!- krzyknęła dziewczyna.
- Ale to przecież w drugą stronę.- powiedział rozbawiony roztargnieniem Cami Diego,
- Pff... Yyy... No przecież wiem. Ja tylko Yyy... sprawdzałam twoją czujność.- powiedziała, jąkając się dziewczyna, po czym założyła ręce na piersi.
- Dobra niech ci będzie, a teraz już chodźmy.- powiedział Diego.
         Nie szli zbyt długo, a dotarli by jeszcze szybciej, gdyby nie to, że Cami zatrzymywała się na widok każdego przechodzącego chłopaka. Jej nadzieja na znalezienie tu swojej miłości malała z każdą chwilą, ponieważ nic nie czuła patrząc przechodzących chłopaków. Weszli do kolorowego budynku i podeszli do listy. Camila sięgnęła po długopis równocześnie z jakimś chłopakiem o pięknych, brązowych oczach, w których Cami mogłaby utonąć.
- Przepraszam, ty byłaś tu pierwsza, a tak w ogóle jestem Maxi.- powiedział chłopak, który był jakby zahipnotyzowany Camilą.
- Nic się nie stało. Ja jestem Camila, ale mów mi Cami, a to Diego- wskazała na rozbawionego tą sytuacją Diego.
- Cześć. To może ja zostawię was samych. Pa!- powiedział już odchodząc przyjaciel Camili.
           Oni spojrzeli na niego i z powrotem w swoje oczy. Powoli zaczęli się do siebie zbliżać, Cami wiedziała, że tego pragnie, tak samo jak Maxi. Ostatnie milimetry i niestety zza ściany "wyskoczyła" dziewczyna o czarnych, kręconych włosach i nie miłym wyrazie twarzy.
- Misiu!!! Co ty tu robisz z tym bezguściem?- powiedziała Naty,bo tak miała na imię. I szybko odeszła z triumfalnym uśmieszkiem.
             Camila spojrzała ze łzami w oczach na Maxiego i chciała odejść, ale chłopak złapał ją za rękę i przyciągną w swoją stronę.
- Cami dopiero Cię poznałem, ale zakochałem się w Tobie. Ja jej nigdy nie kochałem, nie kocham i nie będę kochał. Byłem z nią z przymusu. Nie chciałem z nią być, ale nie zerwałem z nią, bo nie chciałem jej zranić. Wiem, że teraz możesz mi nie wybaczyć, ale proszę zostańmy chociaż przyja- i wtedy Camila przerwała mu pocałunkiem.

10 lat później

             Camila i Maxi wzięli razem ślub i mają małą córeczkę Marcelę i kolejnie dziecko "w drodze" Są razem bardzo szczęśliwi. Natalia parę razy próbowała się na nich zemścić, ale została uznana za osobę chorą psychicznie i do końca życia będzie zamknięta w szpitalu psychiatrycznym.

I tak zakończyła się ta historia.



    Happy End dla Caxi i Caxistas!
Mam nadzieję, że się spodoba.
Czekam na komentarze i rady dla mnie! ;*
                                                                                                                            Cande ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz