piątek, 19 września 2014

One Shot Diecesca ,,To smutne, kiedy osoby, które dają Ci najlepsze wspomnienia, stają się jednym z nich"



,,Każdy z nas tego przecież chce,
zatrzymać się by być szczęśliwym,
mija czas, przemija dzień,
ja tego chcę - żyć nie na niby"
~Kaen ft. Cheeba, WdoWa - Zbyt wiele~


   Nastoletnia Włoszka zdawała właśnie egzamin ze śpiewu. Nie potrafiła wyrazić swoich uczuć w piosence, co obniżało jej punkty. Po skończeniu prowadzący dał jej kilka papierów; t.j zgłoszenie. Wyszła z sali. Czytała, co dostała. Szła przed siebie nie patrząc gdzie idzie. Nagle jej kartki wypadły z rąk i doszła do tego, że wpadła na chłopaka, którego skądś znała. Prawdopodobnie z widzenia.
   - Wszystko w porządku? - Zapytał podnosząc dokumenty i tym podobne rzeczy. Dziewczyna się schyliła i zrobiła to samo. Ich dłonie przypadkowo się złączyły. Poczuła dreszcze, on to samo. To było cudowne uczucie.
   - Jasne, w końcu to tylko jakieś kartki - Powiedziała patrząc mu w oczy. Chwila ta trwałaby pewnie dłużej, gdyby nie to, że jedna z nauczycielek zwróciła tej dwójce uwagę. Wstali - To... co tu robisz? - Spytała zmieniając temat o upadku.
   - Żyję - Zaśmiał się - Przyszedłem na egzaminy. Podobnież to najlepsza szkoła muzyczna w okolicy. - Stwierdził i wpatrzył się w dziewczynę. Miała piękne, głębokie oczy, duże, wyraźne usta i lekko zarumione policzki.
   - Coś w tym jest - Poparła chłopaka - Francesca jestem - Przedstawiła się i podała chłopakowi rękę.
   - Francesca... hmm to takie piękne imię - uśmiechnął się - Diego - Podał swoje imię - Miła się wydajesz. Wyskoczymy gdzieś razem? - Za proponował.
   - No nie wiem, dopiero co się poznaliśmy - Zauważyła i przewróciła oczami.
   - Proszę. Zabiorę cię na piknik pod gwiazdami co Ty na to? - Zdanie chłopaka urzekło dziewczynę. Był to w końcu świetny pomysł, a na dodatek romantyczny.
   - No dobrze - Wreszcie się zgodziła - To o której, gdzie i kiedy? - Zapytała zgrabnie.
   - Jutro? - Włoszka pokiwała głową - Pasuje o dziewiętnastej? - Chciał zobaczyć, jak zareaguje nastolatka.
   - Pewnie - Powiedziała - Gdzie? Wiesz nad rzeką tam na kopisowej jest świetnie - Stwierdziła - Wiesz gdzie to? Pasuje?
   - Oczywiście. Zgodzę się z wszystkim, co powiesz.


,,Podnosimy się, upadamy,Gubimy i znów szukamy.
Odchodzimy wciąż, powracamy, 
Po drodze tam, gdzie zmierzamy..."
~Mrozu ft. Sound'n'Grace - Nic do stracenia~


   Szykował się na spotkanie. Była już osiemnasta, a on nie miał żadnych przyzwoitych ubrań. Wyciągnął koszulę z szafy brata i ją włożył. Poprawił włosy i wyszedł z domu. Po drodze spotkał stoisko z bukietami kwiatów i stanął przy nim. Wybrał tuzin tulipanów i ruszył przed siebie. Dzieliło go zaledwie sto metrów, a już czuł, jakby był na miejscu. Niezwykle się stresował. Można było powiedzieć, że zakochał się od pierwszego wejrzenia. Całą noc i poprzedni dzień o niej myślał. Skomponował nawet o niej piosenkę, lecz nie miał jeszcze odwagi jej ją pokazać. Zobaczył, jak siedzi na ławce. Podszedł do dziewczyny od tyłu i zasłonił jej oczy. Usłyszał, jak zaczyna się śmiać.
   - Diego? - Usłyszał delikatne zgadnięcie. Jej cera była wyjątkowa gładka. Dotykając ją czuł, jak ją kocha. Wiedział, że się w niej zakochuje.
   - Skąd wiedziałaś? - Spytał ironicznie. Podał jej rękę na znak wstania. - Idziemy? - Zapytał. Nastolatka wstała. Skierowali się na wschód. Dojście do miejsca zajęło im piętnaście minut. W tym czasie zdążyli o sobie dużo się dowiedzieć. Mają wspólną pasję, identyczny gust. Kiedy już doszli Hiszpan rozłożył koc i usiadł na nim. To samo zrobiła dziewczyna. Zaczęli się rozpakowywać.
   - Mąka? - Zapytała dziwnie dziewczyna.
   - To moja mama - Powiedział.
   - To twoja mama wie, że masz randkę? - spytała
   - Nie, powiedziałem jej że idę na zlot kucharzy - Oznajmił.
   - Patrz, a masz tu jeszcze... - nastolatka zaczęła grzebać w koszyku - Mleko. Mleko? - Zdziwiła się Włoszka. Spojrzała dziwnie na chłopaka i uśmiechnęła się sztucznie. Chciała zachować miłą atmosferę.
   - Lepiej już tu nie grzeb - Poradził wyjmując potrzebne rzeczy.
   Dwójka długo rozmawiała przez jakieś dwie godziny. Czas mijał im bardzo szybko. Minuty leciały jak sekundy, a godziny jak minuty. Byli pod wrażeniem swojej znajomości, mieli wrażenie, że znają się od dziecka. To było niesamowite uczucie.


,,Nic o mnie nie wiesz
Bo tylko patrzysz na mnie z boku
Nie mam wyboru, idę swoją drogą 
W bezustannym amoku"
~Najlepszy przekaz w mieście ft.Ola Manelska~


   - Patrz, a tam jest gwiazda. Tak piękna, jak Ty - Myślał, że mówi to w myślach.
   - Słucham? - Zapytała. Była pod wrażeniem, czuła, jak zakochuje się w Hiszpanie. Nie chciała tego, wiedziała, że miłość boli.
   - To ja... nie myślałem? - Zdziwił się i zaczerwienił - To prawda jesteś piękna - Powiedział pewnie. Ich więź była wyjątkowa.
   - Nie myślałeś - Uśmiechnęła się - Miło, jak tak mówisz, Diego. Ale nie rób tego więcej, nie lubię jak ktoś o mnie rozmawia, czuje się w centrum uwagi. Za to możemy porozmawiać o tobie - Stwierdziła - Opowiesz mi coś o sobie? - Poprosiła.
   - No... Dobrze - Za namową koleżanki się zgodził - Śpiewam od dziewięciu lat. Chodziłem do różnych szkół muzycznych, ale na krótko, bo stwierdzili że nie jestem na ich poziomie i muszę iść do szkoły z większym wykształceniem. Podobno miałem tyle talentu - oznajmił.
   - Więc mi coś zaśpiewasz - Patrzyła w jego piękne oczy. 
   - Mam gitarę - Powiedział i wziął ją w rękę - Okej. To co by zaśpiewać hmm... O wiem: Y es que yo soy así, Mi vida es alocada, Sin red y voy a mil, Mi ley es doble o nada... - Skończył śpiewać.
   - Ale genialnie! To niesamowite - Pochwaliła go.
   - Dziękuje - Powiedział - Ja coś zaśpiewałem, więc teraz Ty! Proszę.
   - No okej... Tą piosenkę napisałam sama: Todo es posible, Busco en mi destino, Un sueño mágico,
Porque yo aprendí a decir adiós... - Skończyła.
   - Jaka piękna piosenka. Niesamowity głos! To się łączy. Jesteś ogromnie fenomenalna. Na nic innego nie wpadnę, po prostu tak mi się podobasz... - Przypadkowo powiedział coś, czego nie chciał.
   - Co? Ale ja nie rozumiem. Też mi się podobasz, ale wiesz... Dopiero się poznaliśmy - Zauważyła.
   - Daj mi szansę.. - Poprosił. Zaczęli się do siebie zbliżać. W końcu ich usta połączyły się w pocałunku.

,,Wstaje znowu rano myśląc czy mnie dziś zaskoczysz
Myślę wciąż o Tobie chcę patrzeć w Twoje oczy
Dam wszystko co mam za jedno spojrzenie
Niech raz po mojej stronie stanie przeznaczenie"
~Aksa - Kocham Cię~


   Wstała. Wiedziała, że wszystko, co dobre się kończy. Znowu była zapłakana. Znów jej się śnił. Jak wisiał na tym durnym, szarym sznurku. Jak był cały siny. Obiecała sobie, że już się nie zakocha. Co się stało? Zaraz wam opowiem...
   Chciał zrobić jej niespodziankę. Wszedł do jej domu bez pukania i pobiegł na górę do jej pokoju. Nie pukając otworzył drzwi. W rękach trzymał kwiaty. Spojrzał i zobaczył, jak nastolatka leży w łóżku z jakimś chłopakiem. Do połowy naga...
   - Diego, to nie tak - To ostatnie słowa, jakie usłyszał od dziewczyny. Wybiegł z jej domu. Pobiegł przed siebie. Znalazł się w lesie. Jedna z gałęzi była na jakiś dwóch metrach wysokości. Przywiązał do niej sznurek... Powiesił się.
   Pobiegła za nim. Zobaczyła, jak wisi. Zaczęła płakać. Zadzwoniła na policję i pogotowie ratunkowe. Okazało się, że chłopaka już się nie uratuje. Już był nieżywy. 
   Żałowała tego, co zrobiła. Sięgnęła po album. Zaczęła go oglądać. Na każdym zdjęciu był on. Po przewijaniu widziała jego twarz. Jego uśmiech. To już nie wróci. Wiedziała. Nie chciała bez niego żyć. Do śmierci nie doszła do siebie po tym masakrycznym wydarzeniu...


,,W poszukiwaniu szczęścia, 
przemierzamy cały świat. Przemierzamy wszechświat,
Dobijamy do bram i tam oczekujemy wejścia"
~K2 ft. Buka - 1 moment~






*********************
Wstawiłam tego os na moim blogu o Diecesce.
Ehh jak ja zaniedbałam moje terminy xD
Podobało się to zapraszam do komentowania.
Pozdrawiam! 
Naczi XD

czwartek, 4 września 2014

Leonara ,,I tak będę z tobą"

Drobna brunetka weszła na krzesło, aby móc dosięgnąć do albumu ze zdjęciami. Udało się. Dziewczyna usiadła na podłodze i zaczęła przeglądać stare fotografie. León. Był praktycznie na każdym zdjęciu. No tak, zostały jej po nim tylko zdjęcia. On wolał Violettę. Lara o tym wiedziała, wiedziała, że nie dorasta Violetcie do pięt. Jednak było jej z tego powodu przykro. Niestety nie mogła zmienić jego decyzji w żaden sposób. Odłożyła album i poszła do swojego pokoju. Położyła się na łóżku, przykryła kocem i myślała o nim. Wyobrażała sobie jakby to było, gdyby spotykała się z nastolatkiem tak idealnym jak on. Wydawało jej się, że León był jedyną osobą, która była jej potrzebna do szczęścia. Nagle usłyszała, że ktoś do niej dzwoni. To był Andres. Nastolatka sięgnęła po swoją komórkę i odebrała połączenie.
-Halo?- Przyłożyła telefon do ucha.
-Cześć, Lara. Chciałem zapytać czy będziesz towarzyszyć nam na dzisiejszej imprezie?- Zapytał.
-A kto na niej będzie? Spytała po krótkiej chwili wahania.
-Oprócz mnie Naty, Camila, Maxi, Fran, Marco oraz León i Violetta.- Odparł.
-Eee.. No nie wiem. Chyba wolałabym zostać w domu.- Wymamrotała z niezadowoleniem.
-No ej! Cały czas siedzisz w domu, może wyjdziesz w końcu do ludzi i trochę się rozerwiesz!- Nalegał.
-O matko, no dobrze!- Poddała się.
- A więc widzimy się o ósmej tam gdzie zawsze.-Powiedział i się rozłączył.
-Brunetka westchnęła. Sama nie wiedziała w co się pakuje. Nie chciała patrzeć jak Violetta przykleja się do Leóna. Postanowiła jednak, że pójdzie tam, aby pokazać na co ją stać. Spojrzała na zegarek, miała godzinę na przygotowanie się. Wzięła prysznic, wyprostowała włosy, zrobiła mocny makijaż, po czym ubrała króciutką sukienkę i czarne szpilki. Wyszła z domu w pośpiechu. Zamknęła drzwi na klucz i stanęła przed domem.
-Och León.. i tak z tobą będę!- Powiedziała sama do siebie.
Uśmiechnęła się, po czym pewnym krokiem poszła w stronę klubu, w którym wszyscy mieli się spotkać.

~,~

Kiedy już była na miejscu okazało się, że przyszła jako ostatnia. Andres i Naty pili drinki, Marco i Francesca wirowali na parkiecie razem z Camilą i Maxim, a Violetta i León siedzieli przy stoliku całując się. 
 -Ekhem...- Szturchnęła Leóna w ramię, żeby odkleił się od Violetty.
-O, cześć Lara.- Powiedział z uśmiechem, gdy Violetta zeszła z jego kolan.
Szatynka była już pijana i zachowywała się gorzej niż zazwyczaj.
-León, trzeba ją już zabrać do domu.-Powiedział Andres widząc, że dziewczyna zaczepia jakichś ludzi przy barze.
-Tak, myślę, że już na nią pora.- Odparł Verdas zażenowany zachowaniem Violetty.
-My z Maxim możemy ją zabrać, bo już będziemy się zbierać.- Powiedziała Cami.
-Bardzo dobrze.- Odparła Francesca, która też wtrąciła się do rozmowy.
Camila i Maxi wyprowadzili pijaną Violettę z klubu, a Lara poszłam do łazienki. Rozmazał jej się tusz do rzęs i musiała coś z tym zrobić. Szybko się ogarnęła, po czym przeczesała włosy grzebieniem i wyszłam.
-Pięknie dziś wyglądasz.- Usłyszała głos Leóna. Zdziwiła się.
-Nie pomyliłeś mnie przypadkiem z Violettą?- Zapytała ze złością.
-Ależ skąd, Violetta nie jest tak śliczna jak ty.- Odparł, a ona się zarumieniła.
-Więc dlaczego z nią jesteś?- Zapyta nie rozumiejąc chłopaka.
-Nie jesteśmy razem, może to tak wygląda, ale nie jesteśmy.- Odrzekł.
-Czyżby? Udowodnij mi to!- Powiedziała pewna, że León nie będzie wiedział jak. Myliła się.
León ją pocałował. Trwało to może trzy minuty, ale dla nich to była wieczność. Oboje nie chcieli się od siebie odrywać. Po zakończonym pocałunku dziewczyna uśmiechnęła się.
-Teraz mi wierzysz?- Zapytał nastolatek stojąc bardzo blisko niej.
-Tak, raczej tak.- Odparła i lekko musnęła jego usta.
León złapał ją za rękę i poszli na parkiet. Od tej pory byli razem. Tak bardzo szczęśliwi, że mają siebie.

~,~

Ojeju, co ja tu robię? :o Tyle utalentowanych osób i nagle bum! Ja. ;o No cóż według Carrots nadaję się, ale wy sami to oceńcie. A więc do następnego, Pati. :*

środa, 3 września 2014

One Shot Caxi "Zawsze będę przy Tobie" by Carrots



Co dzieje się gdy tracisz sens życia? Co czujesz gdy pozostajesz na świecie zupełnie sam? Bez miłości, która jako jedyna trzymała Cię na duchu.
Odpowiedź jest prosta nie chcesz takiego życia a jeżeli takie ono jest pragniesz śmierci...

Usiadła na zimnych kafelkach, poczuła gęsią skórkę. Ogarnął ją chłód.
-To dzisiaj, disiaj skończę z tym wszystkim.-powiedziała do siebie, jakby sama nie wierzyła w to co mówi. Nie chciała tego robić? Nie, ona pragneła tego najbardziej na świecie. To dlaczego tego nie zrobiła? Może brakowało jej odwagi do takiego kroku, a może coś w Niej nie pozwalało jej tego zrobić. Co? Przyłożyła ostre narzędzie do ręki zamierzała sobie przeciąć żyły. I umrzeć? Tak, właśnie to był jej cel. Jedyny cel od śmierci ukachanego. Teraz nie miał już kto ją powstrzymać, ani Ludmiła nie przybiegnie tak jak wtedy gdy próbowała połknąć tabletki nasenne. Ani Franczeska, która trzy dni temu wyrwała jej żyletkę z rąk, patrząc na Nią pełnym współczucia wzrokiem. Nawet Leon i Violetta u których mieszkała nie uchronią jej od śmierci, od wyroku, który sama na siebie wydała. Właściwie jej przyjaciele nie wiedzieli już co robić, Camila tyle racy chciała się zabić, że po 10 stracili już rachubę. Wszyscy chcieli jej pomóc. A ją to jeszcze bardziej dołowało. Myślała, że ich zawodzi. Nawet nie wie jak bardzo się myliła.
Zdenerwowała się widząc, że mineło kolejne pięć minut a ona siedziała w łazience na ziemi i trzymała żyletkę przy ręce.
Zdecydowała się i... zrobiła to już pierwsza rana okazała się głeboka. Z nacięcia zaczęła wypływać krew. Dziewczyna chciała dalej się okaleczać nagle jednak usłyszała coś.
-Nie rób tego. Cami proszę.-obraz stawał się coraz wyraźniejszy.
Maxi! To był Maxi! Szybko zacięła się drugi raz. Niczego bardziej nie pragneła jak go zobaczyć, przytulić i pocałować.
-Cami.-znalazła sie w białym, pustym miejscu wokoło nic nie było tylko on Maxi Ponte stał nad nią z zmartwioną miną.
-Maxi-powiedziała uradowana i rzuciła mu się na szyje. Tak bardzo pragneła tego spotkania. Chłopak odwzajemnił uścisk.
-Dlaczego to zrobiłaś?-zapytał patrząc na Nią wnikliwie.
-Nie rozumiesz? Kocham Cię nie chce już ży bez Ciebie.
Maxi zaczerpnął powietrza.
-Cami, jeżeli popełniasz samobójstwo trafiasz do piekła. Same cierpienie, sam płacz. Trafisz tam-wskazał na ktwisto czerwone drzwi. Przed, którymi znaleźli się w oka mgnieniu.- nie chcesz tam być.
-Nic nie jest gorsze od życia bez Ciebie wyznała, patrząc przed siebie.
Poczuł jak w jego serce wbijają się gwoździe.
-Ja jestem w niebie.-szepnął.
Dziewczyna myślała, że do jej oczu napłnom łzy, przecież zrobiła to dla spotkania z ukochanym.
-Nie, płacz. Samobójcy nie płaczą, płacz przynosi ukojenie a jeżeli nie płaczesz cierpisz dalej, nie możesz z sibie tego wyrzucić.
-Umarłam?-zapytała.
-A chcesz tego?
Nie usłyszał odpowiedzi. Z oczu dziewczyny popłyneły łzy.
Samobójcy nie płaczą. Ale Camila była inna. Jej cierpienie było zbyt wielkie zresztą przeżyła je także na ziemi.
-Chodź-złapał ją za ręke, a ona mocno sie do niego przytuliła. Tak bardzo mu jej brakowało.
Znaleźli się w domku, małym zirlonym domku, weszli do Niego, wszystko to wyglądało jakby  na ziemi. Tak! To ich domek na działce.
-To moje niebo-wyznał.-Codziennie patrze na Ciebie z nieba widze jak Ci ciężko, ale musisz to przetrwać, zawsze jestem obok Ciebie. Nigdy! Nigdy nie pozwolę, aby coś Ci się stało.
Rodowłosa chciała się odedzwać. Ale chłopak jej przeszkodził.
-Tak. Żyjesz, jeszcze nie umarłaś. Chciałem Ci tylko to pokazać.
-Maxi?
-Tak?
-Kocham Cię-rzekła całując go namiętnie w usta. Gdy otworzyli oczy znaleźli się nad salą szpitalną, leżała tam Camila tak to ona.
-Musisz wracać. Czekają na Ciebie-uśmiechnął się.-Pamiętaj ja zawsze będę obok Ciebie.-uśmiechneła się.
-Będę na Ciebie czekać w dolnym, lewym rogu nieba.-odrzekł na pożegnanie.
A ona zniknęła, kilka minut później Camila otworzyła oczy i wróciła do ziemskiego życia. Nie była już jednak tą Camilą co wtedy, była inna, zupełnie inna.


    Ehhh, piszę coraz gorzej. Masakra xD. Taki krótki OS. No, beznadzieny ciutkę, ale trudno. Hej! Pati do nas dołączyła! Jutro jej cudo o Leonarze *-*
Czekajcie na nie, a moje gónwo zostawcie.
Papatki :*

poniedziałek, 1 września 2014

Lety ,,To uczucie nie mija-jeśli jest prawdziwe''

~Słowo jest tylko słowem, dopóki nie myślisz tak jak mówisz. A miłość nie jest miłością dopóki ją kogoś nie obdarzysz. Wszyscy mamy dar, tak, coś, co możemy komuś dać, By coś zmienić. Prześlij to dalej. Dalej i dalej. Jedna dłoń może wyleczyć inną. Weź w tym udział, okaż serce. Już jedna iskra wznieca ogień. Dzięki jednej małej akcji. Cały łańcuch nigdy się nie zatrzyma. Dodaj nam siły. Zaświeć światło i prześlij to dalej
Uśmiechnij się, a świat uśmiechnie się z tobą. Ta mała oznaka miłości zamiast do jednej, trafi do dwóch osób. Jeśli skorzystamy z szans na zmienianie faktów. Wyobraź sobie co możemy zrobić, jeśli uda nam się.... We wszystkich naszych decyzjach jest moc. Więc zaczynam już teraz - nie ma chwili do stracenia.. Słowo jest tylko słowem, dopóki nie pomyślisz tego co mówisz. A miłość nie jest miłością.... Dopóki nią kogoś nie obdarzysz~*

***
Narrator:
Robiła to co kochała i była w tym niesamowita. Śpiewała o tym czego jej brakowało-miłość. Szukała jej wszędzie, ale niestety nie mogła znaleźć. Miała wszystko prócz jej. W jej głowie była tylko jedna myśl-zrobić wszystko, aby ją znaleźć. Jak na razie w jej sercu była jedna rzecz którą kochała-muzyka. Gdy schodziła ze sceny na jej twarzy nie było uśmiechu co w jej przypadku było dziwne.  Po chwili wpadła na chłopaka z gitarą w ręce. 
-Uważaj jak łazisz!-krzyknęła zdenerwowana.
-Przepraszam nie chciałem-powiedział cicho.
-Przepraszam nie wystarczy!-odpowiedziała wściekła nie wiadomo z jakiego powodu.
-To, że jesteś sławna nie znaczy, że możesz zachowywać się jak rozkapryszona księżniczka!! Wszyscy mamy takie same prawa, a ja nie chciałem na Ciebie wpaść!-odkrzyknął równie wściekły.
-Nie zachowuję się jak rozkapryszona księżniczka!!!
-Nie mam ochoty rozmawiać z kimś takim.....jak Ty-odpowiedział i wyszedł. Dziewczyna była zbulwersowana jego komentarzem. Od razu gdy go zobaczyła poczuła, że ten chłopak wniesie coś do jej życia, ale jeszcze nie wiedziała, że to będzie.......miłość. On myślał, że Natalia jest tylko rozkapryszoną gwiazdką-jedną z wielu, ale nie. Ona była inna-jedyna w swoim rodzaju. Leon był tylko synem choreografa. Nikt się nim nigdy nie przejmował. Jego rodzice dawali mu wszystko-oprócz miłości. Dziś musiał zastąpić basistę Natalii. Natalia-to imię kojarzyło mu się z piękną czerwoną różą. Róże są kujące tak samo jak jej serce. Jej serce kuje wszystkich dookoła. Ona się po prostu szukając miłości chowa się przed nią. Boi się jej. Oboje nie mają miłości. Czy dadzą ją sobie nawzajem?

Po koncercie:
***
Narrator:
Natalia znowu schodziła ze sceny-tym razem z uśmiechem. Nie mogła zapomnieć o zastępcy basisty z jej zespołu. Po raz kolejny niespodziewanie wpadła na przystojnego chłopaka. 
-Przepraszam-powiedziała z uśmiechem
-Wow. Księżniczka przeprosiła-zaśmiał się
-Nie jestem taka jak myślisz-odpowiedziała
-Udowodnisz mi to?
-Możemy się jutro spotkać. Pokażę Ci, że wcale nie jestem taka zła.
-Nie wierzę!? Zgadzasz się zostać sam na sam z kimś takim jak ja? Wow....normalnie szok..
-Nie przesadzaj-zaśmiała się-to gdzie? Kiedy i o której?
-Może dzisiaj za dwie godziny w tej pizzerii na przeciwko stadionu?
-Jak dla mnie fajnie-uśmiechnęła się promiennie. Po tej czynności chłopak zauważyć coś czego wcześnie nie widział-kolce nie były prawdziwe. Były sztuczne. Ten uśmiech roztopił wszystkie jego wątpliwości co do zła dziewczyny.

Po wyjściu z pizzerii:

***

Narrator:
Dziewczyna  zakochała się w Leonie mimo iż upłynęły dopiero cztery godziny od ich zapoznania się. Właśnie żegnała się z nim po pobycie w pizzerii. Chłopak odwrócił się by jej pomachać. Stał na środku ulicy. Nawet nie zauważył tira który jechał w jego kierunku. Po chwili zderzył się z nim. Zginął na miejscu. Natalia była zrozpaczona. Właśnie po raz pierwszy w życiu się zakochała i to wszystko dosłownie zniknęło. Już nigdy nie poszukiwała miłości ponieważ ją znalazła-i zgubiła. To uczucie nigdy nie przeminęło. Pojawiło się i zostało z nią aż do teraz. Co ona teraz robi? Nie śpiewa ani nie tańczy. Opisuje historię tej miłości. Choć była krótka nie skończyła się.
******************************************************************************************************************************************************************
Dość długo pisałam ten  OS. Zaczęłam w lipcu :p z początku miał być o Diety, ale zmieniłam zdanie i połączyłam Leona z Naty no i wyszło mi takie gówienko. Następny będzie w poniedziałek. Życzcie mi powodzenia w napisaniu go :*