czwartek, 9 października 2014

One shot Diemi ,,W życiu piękne są tylko chwile."



,,Płakałaś?" Bardzo głupie pytanie. Każdy kto znał Camilę, wiedział, że nie przyznawała się do płaczu. Zawsze wyglądała na szczęśliwą osobę. Uśmiech, to najlepsza maska. Rudowłosa dobrze o tym wiedziała. Żyła wspomnieniami. Tylko one jej zostały. Chciała, żeby było jak kiedyś, ale czy to było możliwe? No właśnie nie. Często przypominała sobie najpiękniejsze chwile w życiu. Spędzone z nim.

Weszli do szkoły. Trzymali się za ręce. Przykuwali uwagę wszystkich dookoła. Nie przejmowali się tym, co mówili za ich plecami. Ich największym szczęściem było to, że mieli siebie. 

Te wspomnienia znowu wywołały łzy. To co było już nie wróci. Ona o tym wiedziała, lecz nadal było jej trudno się z tym pogodzić. Widząc go z każdą kolejną dziewczyną jej serce pękało na coraz to drobniejsze kawałeczki. Postanowiła o tym dłużej nie myśleć i skupić się na lekcji. Po wyczytaniu obecności nauczycielka wzięła ją do odpowiedzi. Nic nie umiała. Nie nauczyła się. Jak zwykle dostała jedynkę. Załamana wyszła z klasy przed dzwonkiem. Mimo słów nauczycielki opuściła klasę. Chciała wrócić do domu. Zapomnieć o tym dniu. Tak jakby go w ogóle nie przeżyła. Było je ciężko zapomnieć. Przyczyną jej wszystkich dotychczasowych problemów było on. Zmienił ją. Odchodząc zabrał całą radość z życia. Przez niego spadła na samo dno. Była nikim.

 -Zastanawiałaś się kiedyś nad sensem życia?- Zapytał, gdy razem leżeli na pięknej łące pełnej kolorowych i pachnących kwiatów. W ich i tylko ich miejscu.
-Ja już znalazłam sens życia.- Odpowiedziała z promiennym uśmiechem. 
-A więc co jest twoim sensem życia?- Zapytał zaciekawiony.
-Ty.- Odparła.

Gdy ją zostawił straciła sens życia. Straciła wszystko co najważniejsze radość, szczęście, miłość. Co do miłości nie jest to do końca prawdą. Nadal go kochała, lecz po prostu mu się znudziła. To było takie oczywiste, a zarazem trudne do zaakceptowania. Była nikim dla kogoś, kto był dla niej wszystkim. To taki strasznie głupi paradoks. Czuła się jak idiotka. Jak taka głupia naiwna idiotka, która wciąż łudzi się, że będzie lepiej, ale w głębi duszy wie, że nie będzie. 
Była już nie daleko. Wystarczyło, że przejdzie przez ulicę i będzie u celu. Ale niestety... zobaczyła go. Z inną dziewczyną. Kolejną, którą i tak potem wymieni na jakąś lepszą. Wpatrywała się w niego. Ich spojrzenia się spotkały. Dziewczyna weszła na jezdnię. Wystarczyła chwila nie uwagi, by doszło do tragedii. Potrącił ją samochód. Nie przeżyła tego. Czy miała dla kogo walczyć o przeżycie? Owszem. Miała rodzinę, przyjaciół. A on? On nie zdążył jej powiedzieć tego jak bardzo mu na niej zależało. Chciał, żeby była szczęśliwa, ale uważał, że nie jest dla niej odpowiednim chłopakiem. Tylko, że to z nim ona była najbardziej szczęśliwa. To on wywoływał uśmiech na jej twarzy. Bez niego jej życie nie miało sensu. Kochała go. Ale nie wiedziała, jak bardzo on kochał ją. Najgorsze było to, że już się o tym nie dowie. Nie dowie się, że tak na prawdę miała dla kogo żyć.

Przyszedł na jej pogrzeb. W ręku trzymał kwiaty. Stał z boku, czuł, że nie powinien tam przychodzić. Jednak chciał zobaczyć ją po raz ostatni. Zbyt wielu rzeczy nie zdążył jej powiedzieć. Bolało go to. Czuł, że to z jego winy dziewczyna wpadła wtedy pod samochód. Czy miał rację? Może po części tak, ale nie do końca. Nie powinien się obwiniać, bo to nie miało sensu. Tym nie zwróci jej życia. Ale postanowił sobie, że będzie odwiedzał ją codziennie. Ale czy dotrzymał słowa? Oczywiście, że nie. W końcu o tym zapomniał, ale nie definitywnie. Przychodził, gdy miał jakiś problem, gdy chciał powiedzieć jej o czymś ważnym. Tak jakby była z nim cały czas i nigdy, ale to przenigdy go nie opuszczała. 
-Wiesz co, Cami?- Powiedział spoglądając na niebo.- W życiu piękne są tylko chwile. A najpiękniejsze chwile w moim życiu to te, które przeżyliśmy razem.

1 komentarz: