Ludmiła szła właśnie korytarzem studia. Za nią kroczyła zgarbiona Naty.
-Naty?! Pamiętasz, że jesteśmy dzisiaj umówieni?-zapytał Diego podchodząc do Hiszpanki i obejmując ją w pasie.
-Naty, dzisiaj nie może jest ze mną umówiona. Idziemy na zakupy.-skłamała blondynka.
-Ale umówione byłyśmy na jutro Lu.
-Stać Cię na kogoś więcej niż mojego brata!
-Ale ja kocham Diego.
-Dobrze więc idź. Znajdę sobie inną przyjaciółkę.
-Przyjdę po Ciebie jutro do szkoły.-powiedziała Naty nie zwracając uwagi na słowa przyjaciółki.
Ludmiła nic nie odpowiedziała tylko uśmiechnęła się widząc jak jej brat całuje Natalię. Gdy zorientowała się jednak co robi. Szybko przybrała maskę obojętności i skierowała się do szafki.
-Dlaczego się z nią jeszcze przyjaźnisz?-zapytał Diego trzymając swoją ukochaną za rękę.
-Z Lu?-kiwnął głową.
-Moja siostra jest okropna. Jak Ty z nią wytrzymujesz?
-To moja przyjaciółka od... od...-szukała daty.-od... zawsze.
-Ale widzę jak ona Cię traktuje. Nie możesz się dawać. Pokarz jej że potrafisz.
-Nie. Ja wiem, że gdzieś tam w środku jest ta stara dobra Ludmiła. Trzeba tylko do niej dotrzeć.
-Jak zamierzasz to zrobić?
-Nie wiem. Jeszcze nie wiem. Ale nie zostawię jej samej. Kocham ją.
Westchnął.
-Dobrze, nie rozmawiajmy o tym. Na jaki idziemy film?
-Może komedia romantyczna?
Diego skarcił ją spojrzeniem.
-Znowu?-zapytał niezadowolony.-nie może być jakiś horror.
-Proszę-zaczęła-wspięła się na palce i pocałowała go czule w usta.
-No dobrze.
Uśmiechnął się i objął ją czułym gestem całując dziewczynę w głowę. Była dla niego wszystkim.
-Ludmi? Dlaczego taka jesteś?-zapytała Naty gdy szły do szkoły.
-Jaka? Co Ci się znowu odbiło? Jestem gwiazdą.
-Kiedyś taka nie byłaś. Pamiętasz jak byłyśmy małe?
-Nigdy już tak nie będzie. Jestem supernową, a jeżeli Ci się coś nie podoba zawsze możesz iść do Diego, on Cię pocieszy.
Ludmiła przyspieszyła kroku. Próbowała zgubić swoją przyjaciółkę jednak ta nie dawała za wygraną. Blondynka obejrzała się za siebie mając nadzieję, że nie zobaczy tam Natalii, ale brunetka była tuż za nią. Dziewczyna przyjrzała się uważnie szatynce nie zatrzymując się jednak. Po chwili poczuła, że na coś wpadła. Przekręciła głowę. Przed nią stał chłopak, który był trochę wyższy od niej. Dziewczyna miała ochotę nawrzeszczeć na chłopaka z wysoko postawioną grzywką, ale coś ją powstrzymało.
Spojrzała w jego oczy. Jego oczy miały brązową barwę. Tak bardzo przypominał jej przyjaciela przez którego tak bardzo się zmieniła. Przyjaciel z lat dziecięcych zostawił ją samą w najgorszym okresie jej życia. Nie miała wtedy nikogo oprócz jego i swojego brata. Jako dziecko nikt się nią nie interesował. Wszyscy mieli na ustach tylko jej brata. Za jego osiągnięcia sportowe, muzyczne i naukowe. Ona zawsze była ta najmniej ważna.
Dlatego gdy podrosła stała się zimna dla świata. W środku nadal była tą samą małą dziewczynką, która potrzebowała jedynie uwagi i miłości. Jednak dla innych była inna. Traktowała wszystkich tak samo jak ona była traktowana w dzieciństwie. Traktowała ich jak służących, nic nie wartych ludzi.
Ludmiła przyspieszyła kroku. Próbowała zgubić swoją przyjaciółkę jednak ta nie dawała za wygraną. Blondynka obejrzała się za siebie mając nadzieję, że nie zobaczy tam Natalii, ale brunetka była tuż za nią. Dziewczyna przyjrzała się uważnie szatynce nie zatrzymując się jednak. Po chwili poczuła, że na coś wpadła. Przekręciła głowę. Przed nią stał chłopak, który był trochę wyższy od niej. Dziewczyna miała ochotę nawrzeszczeć na chłopaka z wysoko postawioną grzywką, ale coś ją powstrzymało.
Spojrzała w jego oczy. Jego oczy miały brązową barwę. Tak bardzo przypominał jej przyjaciela przez którego tak bardzo się zmieniła. Przyjaciel z lat dziecięcych zostawił ją samą w najgorszym okresie jej życia. Nie miała wtedy nikogo oprócz jego i swojego brata. Jako dziecko nikt się nią nie interesował. Wszyscy mieli na ustach tylko jej brata. Za jego osiągnięcia sportowe, muzyczne i naukowe. Ona zawsze była ta najmniej ważna.
Dlatego gdy podrosła stała się zimna dla świata. W środku nadal była tą samą małą dziewczynką, która potrzebowała jedynie uwagi i miłości. Jednak dla innych była inna. Traktowała wszystkich tak samo jak ona była traktowana w dzieciństwie. Traktowała ich jak służących, nic nie wartych ludzi.
-Przepraszam-przemówił chłopak.
Nic nie powiedziała. Próbowała go wyminąć, wtedy złapał ją za rękę.
Zaiskrzyło. Poczuła jak przechodzi przez nią dreszcz.
-Dasz się zaprosić na kawę?-zapytał
Chciała odmówić, zaprzeczyć, ale wtedy zobaczyła Naty zmierzającą w jej stronę.
-Dobrze chodźmy.-przemówiła w końcu i poszli.
Naty widząc odchodzącą Lu z tym chłopakiem postanowiła zrezygnować. Skierowała się do studia.
-Jak się nazywasz?-zapytał chłopak
-Ludmiła-odpowiedziała cicho blondynka
-Jestem Federico. -przedstawił się-Dlaczego tak mało mówisz?
Wzruszyła ramionami nie patrząc na niego.
Weszli do kednej z kawiarni.
-Jesteś bardzo nieśmiała, chciałbym poznać Cię bliżej szepnął i spojrzał jej w oczy.
Usiedli do stolika. Rozmawiali długo. Dziewczyna nawet nie zauważyła, że za chwilę ma zajęcia.
-Przepraszam, muszę iść na zajęcia do studia.
-Chodzisz do studia?-kiwneła głową.-Będę tam chodzić od poniedziałku.
Wszystko runeło jeżeli Fede dowie się o niej prawdy. Jaka jest w studio odejdzie. Nie mogła na to pozwolić. Nie mogła
-Coś sie stało?-zapytał chłopak wstając z miejsca.
-Nie nic. Tylko w studio jestem inna nikt, mnie tak na prawdę nie zna.-złapał jem podbródek.
-W takim razie daj się poznać-pocałował ją.
Już wiedziała chce się zmienić. Musi się zmienić.
~2 miesiące później~
-Lu! Kochanie. Pamiętasz, że dzisiaj mamy podwójną randkę?
-Tak Fede, umówiłam się z Naty, żeby się przygotować.-Fede uśmiechnął się delikatnie, pocałował dziewczyne w policzek i odszedł na lekcje.
Natalia jakby z nikąd pojawiła się za nią.
Ludmiła się obróciła.
-Naty! Nie strasz mnie!-krzykneła na jej widok.
-Nie poznaje Cię Lu. Przez Federico stałaś się zupełnie inna.
-Myślałam że Cię to ucieszy.-odparła.
-Nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa. Odzyskałam przyjaciółkę.-Naty przytuliła się do niej, a ta odwzajemniła gest.
-Idziemy na lekcje?
-Jasne!
Dziewczyny weszły do klasy i usiadły obok swoich partnerów.
Angie weszła do klasy wraz z dyrektorem studia. Obwieścili, że na koniec roku zostanie wystawione przedstawienie.
-Główną rolę zagra Ludmiła Ferro. Ustaliliśmy Ludmiło, że to Ci sié należy ostatnio na prawdę widzimy zmianę. Zgodzisz się?
Zszokowana blondynka pokiwała głową. Jej chłopak ją przytulił.
-Główną rolę męską zagra Leon Verdas.
Violetta stojąca z boku klasy cała poczerwieniała ze złości. Była wściekła.
Ludmiła zabrała jej główną rolę i do tego zagra z jej chłopakiem.
Rozległ dzwonek.
Uczniowie opuścili klasę.
-Popamiętasz mnie jeszcze!-krzykneła Violetta-zobaczysz na co mnie stać.
Następnego dnia wszyscy zebrali się w sali, Violetta obwieściła wszystkim, że zaginął jej pamiętnik, chwilę później na korytarzu pojawiły się jej ośmieszające zdjęcia.
Ludmiła z swoją paczką poszła do szafek.
-Niezłe świństwo ktoś wyrządził Violetcie co?-zapytała Naty.
-Należało jej się-stwierdził Diego całując Naty w policzek.
-Dobra chodźmy na lekcje. Teraz czeka nas kazanie, jaka to Violetta jest biedna i pokrzywdzona.-stwierdziła Ludmiła i otworzy?a szafkę i wtedy wypadł z niej pamiętnik Violi. Federico schylił się po niego.
-Jak mogłaś?!-zapytał
W oczach blondynki pojawiły się łzy.
-Ale ja nic, ja nic nie zrobiłam.
-Nie wierzę Ci-odrzekł Diego.
Ludmiła uciekła. Nie mogła w to uwierzyć. Nikt jej nie wierzył. Nikt.
Wbiegła do domu i połkneła wszystkie środki nasenne jakie tylko znalazła.
Zasneła, zasneła już na zawsze.
Nigdy się już nie obudzi. Nigdy.
Grupka przyjaciół stała na cmentarzu. Żegnali swoją przyjaciółkę. Ludmiłe Ferro. Fedrico zaczął płakać. Nie wstydził się tego. Czuł się winny, powinien jej uwierzyć. Następnego dnia gdy Violetta dowiedziała się o śmierci Lu. Przyznała się, że sama to wymyśliła. Ludmile nikt nie uwierzyłm nikt.
Diego przytulił Natalię, czy to przetrwają? Tak, bo miłość, przetrwa wszystko.
Fede odszedł nienawidził się za to co zrobił. Czuł się winny, a czy był winny?
Tak, był winny.
Przybyłam, oto ja. To jest beznadziejne. Oprócz części, którą pisała Justi, to okropne.
Już chyba poprzednia praca, była lepsza. Ech nic mi nie wychodzi.
Dziękuje Ci Justynko jeszcze raz, za pomoc bez Ciebie nie dałabym rady.
Mamy Fedemiłe i Dienaty.
Kto teraz? Jakieś specjalne życzenia?
Żegnam się z Wami i przepraszam, że daje Wam takie coś do czytania, jestem okropna.
Ale Was kocham.
Do następnego, tak?
Nic nie powiedziała. Próbowała go wyminąć, wtedy złapał ją za rękę.
Zaiskrzyło. Poczuła jak przechodzi przez nią dreszcz.
-Dasz się zaprosić na kawę?-zapytał
Chciała odmówić, zaprzeczyć, ale wtedy zobaczyła Naty zmierzającą w jej stronę.
-Dobrze chodźmy.-przemówiła w końcu i poszli.
Naty widząc odchodzącą Lu z tym chłopakiem postanowiła zrezygnować. Skierowała się do studia.
-Jak się nazywasz?-zapytał chłopak
-Ludmiła-odpowiedziała cicho blondynka
-Jestem Federico. -przedstawił się-Dlaczego tak mało mówisz?
Wzruszyła ramionami nie patrząc na niego.
Weszli do kednej z kawiarni.
-Jesteś bardzo nieśmiała, chciałbym poznać Cię bliżej szepnął i spojrzał jej w oczy.
Usiedli do stolika. Rozmawiali długo. Dziewczyna nawet nie zauważyła, że za chwilę ma zajęcia.
-Przepraszam, muszę iść na zajęcia do studia.
-Chodzisz do studia?-kiwneła głową.-Będę tam chodzić od poniedziałku.
Wszystko runeło jeżeli Fede dowie się o niej prawdy. Jaka jest w studio odejdzie. Nie mogła na to pozwolić. Nie mogła
-Coś sie stało?-zapytał chłopak wstając z miejsca.
-Nie nic. Tylko w studio jestem inna nikt, mnie tak na prawdę nie zna.-złapał jem podbródek.
-W takim razie daj się poznać-pocałował ją.
Już wiedziała chce się zmienić. Musi się zmienić.
~2 miesiące później~
-Lu! Kochanie. Pamiętasz, że dzisiaj mamy podwójną randkę?
-Tak Fede, umówiłam się z Naty, żeby się przygotować.-Fede uśmiechnął się delikatnie, pocałował dziewczyne w policzek i odszedł na lekcje.
Natalia jakby z nikąd pojawiła się za nią.
Ludmiła się obróciła.
-Naty! Nie strasz mnie!-krzykneła na jej widok.
-Nie poznaje Cię Lu. Przez Federico stałaś się zupełnie inna.
-Myślałam że Cię to ucieszy.-odparła.
-Nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa. Odzyskałam przyjaciółkę.-Naty przytuliła się do niej, a ta odwzajemniła gest.
-Idziemy na lekcje?
-Jasne!
Dziewczyny weszły do klasy i usiadły obok swoich partnerów.
Angie weszła do klasy wraz z dyrektorem studia. Obwieścili, że na koniec roku zostanie wystawione przedstawienie.
-Główną rolę zagra Ludmiła Ferro. Ustaliliśmy Ludmiło, że to Ci sié należy ostatnio na prawdę widzimy zmianę. Zgodzisz się?
Zszokowana blondynka pokiwała głową. Jej chłopak ją przytulił.
-Główną rolę męską zagra Leon Verdas.
Violetta stojąca z boku klasy cała poczerwieniała ze złości. Była wściekła.
Ludmiła zabrała jej główną rolę i do tego zagra z jej chłopakiem.
Rozległ dzwonek.
Uczniowie opuścili klasę.
-Popamiętasz mnie jeszcze!-krzykneła Violetta-zobaczysz na co mnie stać.
Następnego dnia wszyscy zebrali się w sali, Violetta obwieściła wszystkim, że zaginął jej pamiętnik, chwilę później na korytarzu pojawiły się jej ośmieszające zdjęcia.
Ludmiła z swoją paczką poszła do szafek.
-Niezłe świństwo ktoś wyrządził Violetcie co?-zapytała Naty.
-Należało jej się-stwierdził Diego całując Naty w policzek.
-Dobra chodźmy na lekcje. Teraz czeka nas kazanie, jaka to Violetta jest biedna i pokrzywdzona.-stwierdziła Ludmiła i otworzy?a szafkę i wtedy wypadł z niej pamiętnik Violi. Federico schylił się po niego.
-Jak mogłaś?!-zapytał
W oczach blondynki pojawiły się łzy.
-Ale ja nic, ja nic nie zrobiłam.
-Nie wierzę Ci-odrzekł Diego.
Ludmiła uciekła. Nie mogła w to uwierzyć. Nikt jej nie wierzył. Nikt.
Wbiegła do domu i połkneła wszystkie środki nasenne jakie tylko znalazła.
Zasneła, zasneła już na zawsze.
Nigdy się już nie obudzi. Nigdy.
Grupka przyjaciół stała na cmentarzu. Żegnali swoją przyjaciółkę. Ludmiłe Ferro. Fedrico zaczął płakać. Nie wstydził się tego. Czuł się winny, powinien jej uwierzyć. Następnego dnia gdy Violetta dowiedziała się o śmierci Lu. Przyznała się, że sama to wymyśliła. Ludmile nikt nie uwierzyłm nikt.
Diego przytulił Natalię, czy to przetrwają? Tak, bo miłość, przetrwa wszystko.
Fede odszedł nienawidził się za to co zrobił. Czuł się winny, a czy był winny?
Tak, był winny.
Przybyłam, oto ja. To jest beznadziejne. Oprócz części, którą pisała Justi, to okropne.
Już chyba poprzednia praca, była lepsza. Ech nic mi nie wychodzi.
Dziękuje Ci Justynko jeszcze raz, za pomoc bez Ciebie nie dałabym rady.
Mamy Fedemiłe i Dienaty.
Kto teraz? Jakieś specjalne życzenia?
Żegnam się z Wami i przepraszam, że daje Wam takie coś do czytania, jestem okropna.
Ale Was kocham.
Do następnego, tak?