środa, 13 sierpnia 2014

One Shot Fedemiła i Dienaty "Nie oceniaj książki po okładce "by Carrots


Ludmiła  szła właśnie korytarzem studia. Za nią kroczyła zgarbiona Naty.
-Naty?! Pamiętasz,  że jesteśmy dzisiaj umówieni?-zapytał Diego podchodząc do Hiszpanki i obejmując ją w pasie.
-Naty, dzisiaj nie może jest ze mną umówiona. Idziemy na zakupy.-skłamała blondynka.
-Ale umówione  byłyśmy na jutro Lu.
-Stać Cię na kogoś więcej niż mojego brata! 
-Ale ja kocham Diego.
-Dobrze więc idź. Znajdę sobie inną przyjaciółkę.
-Przyjdę po Ciebie jutro do szkoły.-powiedziała Naty nie zwracając uwagi na słowa przyjaciółki.
Ludmiła nic nie odpowiedziała tylko uśmiechnęła się widząc jak jej brat całuje Natalię. Gdy zorientowała się jednak  co robi. Szybko przybrała maskę obojętności i skierowała się do szafki.
 -Dlaczego się z nią jeszcze przyjaźnisz?-zapytał Diego trzymając swoją ukochaną za rękę.
-Z Lu?-kiwnął głową.
-Moja siostra jest okropna. Jak Ty z nią wytrzymujesz?
-To moja przyjaciółka od... od...-szukała daty.-od... zawsze.
-Ale widzę jak ona Cię traktuje. Nie możesz się dawać. Pokarz jej że potrafisz.
-Nie. Ja wiem, że gdzieś tam w środku jest ta stara dobra Ludmiła. Trzeba tylko do niej dotrzeć.
-Jak zamierzasz to zrobić?
-Nie wiem. Jeszcze nie wiem. Ale nie zostawię jej samej. Kocham ją.
Westchnął.
-Dobrze, nie rozmawiajmy o tym. Na jaki idziemy film?
-Może komedia romantyczna?
Diego skarcił ją spojrzeniem.
-Znowu?-zapytał  niezadowolony.-nie może być jakiś horror.
-Proszę-zaczęła-wspięła się na palce i pocałowała go czule w usta.
-No dobrze.
Uśmiechnął się i objął ją czułym gestem całując dziewczynę w głowę. Była dla niego wszystkim.
-Ludmi? Dlaczego taka jesteś?-zapytała Naty gdy szły do szkoły.
-Jaka? Co Ci się znowu odbiło? Jestem gwiazdą.
-Kiedyś taka nie byłaś. Pamiętasz jak byłyśmy małe? 
-Nigdy już tak nie będzie. Jestem supernową, a jeżeli Ci się coś nie podoba zawsze możesz iść do Diego, on Cię pocieszy.
   Ludmiła przyspieszyła kroku. Próbowała zgubić swoją przyjaciółkę jednak ta nie dawała za wygraną. Blondynka obejrzała się za siebie mając nadzieję, że nie zobaczy tam Natalii, ale brunetka była tuż za nią. Dziewczyna przyjrzała się uważnie szatynce nie zatrzymując się jednak. Po chwili poczuła, że na coś wpadła. Przekręciła głowę. Przed nią stał chłopak, który był trochę wyższy od niej. Dziewczyna miała ochotę nawrzeszczeć na chłopaka z wysoko postawioną grzywką, ale coś ją powstrzymało.
   Spojrzała w jego oczy. Jego oczy miały brązową barwę. Tak bardzo przypominał jej przyjaciela przez którego tak bardzo się zmieniła. Przyjaciel z lat dziecięcych zostawił ją samą w najgorszym  okresie jej życia. Nie miała wtedy nikogo oprócz jego i swojego brata. Jako dziecko nikt się nią nie interesował. Wszyscy mieli na ustach tylko jej brata. Za jego osiągnięcia sportowe, muzyczne i naukowe. Ona zawsze była ta najmniej ważna.
   Dlatego gdy podrosła stała się zimna dla świata. W środku nadal była tą samą małą dziewczynką, która potrzebowała jedynie uwagi i miłości. Jednak dla innych była inna. Traktowała wszystkich tak samo jak ona była traktowana w dzieciństwie. Traktowała ich jak służących, nic nie wartych ludzi.
-Przepraszam-przemówił chłopak.
Nic nie powiedziała. Próbowała go wyminąć, wtedy złapał ją za rękę.
Zaiskrzyło. Poczuła jak przechodzi przez nią dreszcz.
-Dasz się zaprosić na kawę?-zapytał
Chciała odmówić, zaprzeczyć, ale wtedy zobaczyła Naty zmierzającą w jej stronę.
-Dobrze chodźmy.-przemówiła w końcu i poszli.
Naty widząc odchodzącą Lu z tym chłopakiem postanowiła zrezygnować. Skierowała się do studia.
-Jak się nazywasz?-zapytał chłopak
-Ludmiła-odpowiedziała cicho blondynka
-Jestem Federico. -przedstawił się-Dlaczego tak mało mówisz?
Wzruszyła ramionami nie patrząc na niego.
Weszli do kednej z kawiarni.
-Jesteś bardzo nieśmiała, chciałbym poznać Cię bliżej szepnął i spojrzał jej w oczy.
Usiedli do stolika. Rozmawiali długo. Dziewczyna nawet nie zauważyła, że za chwilę ma zajęcia.
-Przepraszam, muszę iść na zajęcia do studia.
-Chodzisz do studia?-kiwneła głową.-Będę tam chodzić od poniedziałku.
Wszystko runeło jeżeli Fede dowie się o niej prawdy. Jaka jest w studio odejdzie. Nie mogła na to pozwolić. Nie mogła
-Coś sie stało?-zapytał chłopak wstając z miejsca.
-Nie nic. Tylko w studio jestem inna nikt, mnie tak na prawdę nie zna.-złapał jem podbródek.
-W takim razie daj się poznać-pocałował ją.
Już wiedziała chce się zmienić. Musi się zmienić.

                                                                   ~2 miesiące później~
-Lu! Kochanie. Pamiętasz, że dzisiaj mamy podwójną randkę?
-Tak Fede, umówiłam się z Naty, żeby się przygotować.-Fede uśmiechnął się delikatnie, pocałował dziewczyne w policzek i odszedł na lekcje.
Natalia jakby z nikąd pojawiła się za nią.
Ludmiła się obróciła.
-Naty! Nie strasz mnie!-krzykneła na jej widok.
-Nie poznaje Cię Lu. Przez Federico stałaś się zupełnie inna.
-Myślałam że Cię to ucieszy.-odparła.
-Nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa. Odzyskałam przyjaciółkę.-Naty przytuliła się do niej, a ta odwzajemniła gest.
-Idziemy na lekcje?
-Jasne!
Dziewczyny weszły do klasy i usiadły obok swoich partnerów.
Angie weszła do klasy wraz z dyrektorem studia. Obwieścili, że na koniec roku zostanie wystawione przedstawienie.
-Główną rolę zagra Ludmiła Ferro. Ustaliliśmy Ludmiło, że to Ci sié należy ostatnio na prawdę widzimy zmianę. Zgodzisz się?
Zszokowana blondynka pokiwała głową. Jej chłopak ją przytulił.
-Główną rolę męską zagra Leon Verdas.
Violetta stojąca z boku klasy cała poczerwieniała ze złości. Była wściekła.
Ludmiła zabrała jej główną rolę i do tego zagra z jej chłopakiem.
Rozległ dzwonek.
Uczniowie opuścili klasę.
-Popamiętasz mnie jeszcze!-krzykneła Violetta-zobaczysz na co mnie stać.
             Następnego dnia wszyscy zebrali się w sali, Violetta obwieściła wszystkim, że zaginął jej pamiętnik, chwilę później na korytarzu pojawiły się jej ośmieszające zdjęcia.
Ludmiła z swoją paczką poszła do szafek.
-Niezłe świństwo ktoś wyrządził Violetcie co?-zapytała  Naty.
-Należało jej się-stwierdził Diego całując Naty w policzek.
-Dobra chodźmy na lekcje. Teraz czeka nas kazanie, jaka to Violetta jest biedna i pokrzywdzona.-stwierdziła Ludmiła i otworzy?a szafkę i wtedy wypadł z niej pamiętnik Violi. Federico schylił się po niego.
-Jak mogłaś?!-zapytał
W oczach blondynki pojawiły się łzy.
-Ale ja nic, ja nic nie zrobiłam.
-Nie wierzę Ci-odrzekł Diego.
Ludmiła uciekła. Nie mogła w to uwierzyć.  Nikt jej nie wierzył. Nikt.
Wbiegła do domu i połkneła wszystkie środki nasenne jakie tylko znalazła.
Zasneła, zasneła już na zawsze.
Nigdy się już nie obudzi. Nigdy.
         Grupka przyjaciół stała na cmentarzu. Żegnali swoją przyjaciółkę. Ludmiłe Ferro. Fedrico zaczął płakać. Nie wstydził się tego. Czuł się winny, powinien jej uwierzyć. Następnego dnia gdy Violetta dowiedziała się o śmierci Lu. Przyznała się, że sama to wymyśliła. Ludmile nikt nie uwierzyłm nikt.
Diego przytulił Natalię, czy to przetrwają? Tak, bo miłość, przetrwa wszystko.
Fede odszedł nienawidził się za to co zrobił. Czuł się winny, a czy był winny?
 Tak, był winny.



Przybyłam, oto ja. To jest beznadziejne. Oprócz części, którą pisała Justi, to okropne. 
Już chyba poprzednia praca, była lepsza. Ech nic mi nie wychodzi.
Dziękuje Ci Justynko jeszcze raz, za pomoc bez Ciebie nie dałabym rady.
Mamy Fedemiłe i Dienaty. 
Kto teraz? Jakieś specjalne życzenia?
Żegnam się z Wami i przepraszam, że daje Wam takie coś do czytania, jestem okropna.
Ale Was kocham.
Do następnego, tak?

środa, 6 sierpnia 2014

One Shot Leonara by Carrots "Przyjaciele na zawsze"



Lara siedziała na motorze i właśnie szykowała się do jazdy, gdy od tyłu zaszedł Ją od tyłu i połaskotał. Zaśmiała się i odwróciła do chłopaka.
-Leon, co się stało?-powiedziała widząc jego minę.
-Szkoda gadać. Pokłóciłem się z Violettą.
Lara westchneła nie rozumiała Violetty. Miała przy sobie takiego wspaniałego chłopaka jakim jest Leon i nie potrafiła tego docenić.
-O co się pokłóciliście?-zapytała.
-Nie ważne. Jedziemy?-zapytał wsiadjąc na motor.
-Dobra.-zgodziła się i ruszyli.


Mała dziewczynka wchodziła właśnie do szkoły, nie była taka jak inne dziewczynki w jej wieku, zamiast czarnej spódniczki i białej bluzki, miała kolorowe spodenki i  równie jaskrawo zieloną bluzeczkę. Prawda była taka, że nie odnajdywała się w tej szkole, był to jej pierwszy dzień w tym nowym miejscu.
Nagle podeszły do Niej jakieś dzieci, myślała, że chcą się zaprzyjaźnić. Myliła się.
-Siema nowa. Jak widzisz my tu żądzimy, jesteś najlepsi w całej szkole, a Ty jesteś zwykłą wieśniaczką.-jakiś chłopak ją popchnął, a ona upadła. I wtedy pierwszy raz go zobaczyła miał te piękne zielone oczy. Pomógł Jej się podnieść.
-Leon! Czemu jej pomagasz, musisz wybierać ja, albo ona!-Camila cicho się zaśmiała mieli przecież dopiero po 8 lat.
-Mam Was dość!-odparł chłopak i wraz z Larą usiedli do jednej z ławek.


-Pierwsza! Oj Leonku nie postarałeś się. Wygrałam! Wygrałam!-zeskoczyła z motoru.
-Miałaś farta.-oznajmnił Leon zniesmaczony tą sytuacją, że wygrała z Nim dziewczyna.
-Kochany, ja jestem zawodowcem, nie masz ze mną szans.
-Dobrze tak więc czy mój zawodowiec da się zaprosić na kawę?
-Oczywiście, jeżeli pan nalega.-uśmiechneli się do siebie i poszli w stronę kawiarni.
-Dobrze,a teraz opowiedz mi o co pokłóciłeś się z Violettą-zapytała.
Zdawała sobie sprawę, że Leon traktuje Ją jak przyjaciółkę i pogodziła się z tym.
Nie miała wpływu na uczucia Leona, prawda była taka, że bardzo by chciała, ale nie mogła. Kochała swojego przyjaciela tak, to prawda.
Ale przede wszystkim chciała dla Niego jak najlepiej. Chciała by był szczęśliwy.
Wiedziała, że ona nie zapewni mu tego szczęścia, bolało ją to. Bo największy ból to nie odwzajemniona miłość.

-Ej, nie płacz, będze dobrze.
-Ale tata mnie nie nawidzi.-stwierdziła.
-Wcale nie. Zależy mu na Tobie.
-Akurat! Uderzył mnie!-na nowo się rozpłakała.
Jedenastoletni chłopiec przytulił do siebie dziewczynkę.


-Violetta jest o Ciebie zazdrosna-stwierdził Leon.
Lara prawie wypluła na Niego kawę, którą miała w ustach.
Przełkneła napój i spojrzała zdziwiona na swojego przyjaciela.
-Dlaczego?-wydusiła.
-Bo poświęcam Ci za dużo czasu, bo chodzimy razem na obiady,bo się Tobą przyjaźnie
-Leon, ona Cię kocha.-na te słowa poczuła ukłucie w sercu.
-Nie wiem.  Może woli Diego?
-Jeżeli tak jest to na Ciebie nie zasługuje. Moim zdaniem powinniście się dogadać.
-To trudne.
-No wiesz miłość nie zawsze jest łatwa.
-To prawda.

    Biegła przez zaśnieżone ulice, byle tylko do domu Leona. Nie chciała widzieć nikogo prócz Jego. Zapukała do drzwi wycierając mokre policzki. 
-Lara.-powiedział otwierając drzwi. A ona rzuciła mu się w ramiona.
Weszli do środka.
-O Lara. Zadzwonię do Twoich rodziców i powiem, że zostaniesz na noc.-w drzwiach do salonu staneła mama chłopaka.
-Dziękuje mamo.

-Przejdziemy się?-zapytał odstawiając pustą filiżankę.
-Jasne-zgodziła się i wyszli z budynku.
Skierowali się w stronę parku. Szli w milczeniu, ale te milczenie im nie przeszkadzało. W swoim towarzystwie, mogli milczeć, mogli śpiewać, mogli płakać. Mogli robić wszystko. Nie, jednak nie wszystko.
-Popatrz.-wyrwała się nagle dziewczyna i podeszła do Ich wspólnego drzewa. Leon uśmiechnął się szeroko i również podszedł do dziewczyny.  Obydwoje w jnednym czasie dotkneli napisu na pniu drzewa.  "Leon i Lara przyjaciele na zawsze." 

-O! A to będzie nasze drzewo!-zaświatczył chłopak. Dziewczyna dziwnie na Niego popatrzyła.-Jak to nasze drzewo?-zapytała.-No normalnie.-Leon wyciągnął z kieszeni scyzorek i wyrył na Nim napis.Lara uśmiechneła się szeroko, a Leon  objął ją ramieniem.




Następnego dnia  Lara grzebała przy motorze, gdy usłyszała kroki. Leon-przemkneło jej przez myśl. Usiadła i czekała. Po niecałej minucie wszedł wściekły Leon.
-Widzę, że nie pogodziłeś się z Violettą-stwierdziła niezadowolona.
-Cały czas chodzi z Diego.
-Nie przejmuj się.
Westchnął i usiadł obok niej.
-Dobrze, że Ciebie mam.-stwierdził i oparł głowę na jej ramieniu.-Zawsze będziesz moją przyjaciółką, prawda?
-Zawsze, Leon. Nawet jeżeli kiedyś będę musiała odejść.
-Nie pozwolę Ci.
Popatrzyła na Niego.
-Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz.-powiedziała i pocałowała go.
Chciała w tym pocałunku wyrazić wszystko co czuje.
Gdy skończyła uciekła. Miała dobrze opracowany plan. Doskonale wiedziała co robić i robiła to. Teraz pozostało jej już tylko jedno...



-Leoś, dlaczego jesteś taki smutny?-zapytała jego żona siadając obok niego.
-Dzisiaj mija pięć lat od odejścia Lary.
Kobieta westchneła.
-Tak pamiętam dokładnie pięć lat temu Lara przyszła do mnie i powiedziała, żebym przestała bawić siś w te podchody i doceniła to, że mnie kochasz.
Violetta przytuliła się do mężczyzny.
Leon miał przed swoją żoną jedną tajemnicę. Violetta nie wiedziała, że Lara go wtedy pocałowała. Nie wiedziała co poczuł i się już nigdy nie dowie.
Do rodziców podbiegł mały chłopczyk.
-Tato na opa!-krzyknął
Leon wziął  małego na ręce i zmierzwił mu włosy.
Lara poświęciła swoje szczęście dla Leona, bo go kochała. Darzyła go bezwarunkową miłością, silniejszą niż własne szczęście.


Leon i Lara przyjaciele na zawsze.


No i jestem. Tydzień temu nie dałam rady. Ale dzisiaj się dodałam, boże jakie ja miałam z ty problemy. Blogger mnie nie lubi xD
Co my tu mamy Leonarę. Patrycja mnie zastrzeli za zakończenie. Żono zabijesz mnie za Leonettę prawda? Tak wiem nie wyszło mi to u góry jest kompletnie beznadziejne xD. Nie umiem pisać tak wiem.
Macie jakieś specjalne życzenia na kolejną parę? Jaka kolwiek. Ja już nie wiem o kim dodawać. Dobra kończę już tą bezsensowną notkę.
Do następnego?